Andrzej Bursa popelnil kiedys taki wiersz. Tez straceniec. Z pokolenia starszego niz moje. Bursa, Wojaczek, Miilczewski-Bruno, Stachura .. Oni tez skonczyli marnie tak jak kilku chlopcow z mego miasta. Ale ONI byli LEGENDARNI I TRAGICZNI. No i pisza o nich ksiazki. Moze nawet ucza w szkolach....
A o Andrzeju N.,wcale niepodlym poecie z miasteczka B. nie pamieta prawie nikt. Moze tylko Ewa... Tez skonczyl marnie. Na plantacji winogron gdzies nad Renem. Przewrocil sie i umarl. Fatum ? Mial tylko 42 lata. Rocznik 1963. Jak Chateau Haut- Brion, Pessac - Leognan z Francji. Dzisiaj. 709 funtow za butelke.
Przed pierwszym zwatpieniem
zawiesilem w kielichu twych piersi
dwa male dzwoneczki.
Potem za kazdym razem,gdy spelnilem
liturgie
dotyku - dzwonilem na podniesienie serc
(przedtem cisza byla kazaniem)
Wtedy przemienialem siebie w ciebie,
a ciebie we mnie.
Kochajcie - ofiara spelniona
Tak pisal Andrzej N. z malego miasteczka...dokladnie takiego, jakie w dupie mial inny poeta. Tez Andrzej, jak na ironie losu. Nasze drogi rozeszly sie dawno temu ale spacerujac po ulicach miasta, ktorego ponoc juz nie ma, mialem wrazenie ze zaraz wyjdzie zza jakiegos rogu, rozczochrany w swoim starym blekitnym prochowcu, noszonym przez Niego z powodu wiersza/piesni innego poety. Pamietam, jak Andrzej po kilku godzinach stania w kolejce przed sklepem bynajmniej nie cynamonowym,w zawinietym z fantazja kolorowym szalu mowil (z wrodzonym sobie wdziekiem) do expedientki : poprosze dwa wina produkcji krajowej (po tyle tylko sprzedawali - niestety). Ale brzmialo to tak jakby kupowal dwie butelki Don Perignon...
Poezja i Wino , czesto ida w parze...
Poetycko sie jakos zrobilo, smetnie byc moze. A mialo byc nie tak. Widocznie jedak urok bloga polega pewnie na tym ze mozna odplywac i wracac. I tak w kolo. Chcialem napisac ze slowa Bursy przyjalem kiedys za zyciowe motto i ucieklem z tego mojego malego miasteczka I mialo byc wlasnie o tym. O ucieczce. Bez tego nie moglym pisac o powrocie Czy powrotach raczej. Wieloramiennych powrotach... Jak dyscyplina u innego poety.
O tym co sie dzialo w przestrzeni miedzyczasu, przez grzecznosc nawet nie wspominam ..... na razie.
Duzo grzybkow zrobilo sie w tym barszczu. Za duzo.
Wystarczy.
Przynajmniej na dzis.
Dobrego dnia w malych i wiekszych miasteczkach wszystkim zycze. I nie miejcie ich w d****. Please.
I tak tam wracamy. Zawsze. Zywi, przy odrobinie szczescia. Andrzej N. tego szczescia nie mial.
Ale wrocil i tak.....
To takie bliskie mojemu sercu...nie znałam tych Poetow ale kocham Ich i kocham Poezje bo sama pisze...i tesknie za moim miasteczkiem... Zagrałeś pieknie na tych strunach...dziekuje..
OdpowiedzUsuńNiezle
OdpowiedzUsuń