Za 10 zlotych w Warszawie takiej kawy nie uswiadczysz.. W innej z wiosek w niedziele trafilismy na jakis, ichni festyn... Wioska. Festyn. Hmm.. To moze za duzo powiedzane. cale wies to kilka domow, a glowna atrakcja tej imprezy bylko wspolne gotowanie.... osmiornicy.. Tak, tak osmiornicy. W gorach polnocnej Portugalii. Smakowala niezle, to tak na marginesie. Same gory, inne od wszystkich znanych mi dotychczas. Popatrzcie na zdjecia. Najwieksze wrazenie, oprocz rozleglych widokow, zrobily na mnie, opuszczone wsie, juz wysoko ponad dolinami. Wlasciwie to bardziej niezamieszkale niz opuszczone. Pomiedzy kamiennnymi chatkami przechadzja sie stada krow. Bydlo, przez kilka miesiecy w roku jest puszczane zupelnie samopas. I lazi se po gorach, w te i nazad... Polecam ten region. Pojedzcie tam. Zanim stanie sie jakas kolejna, pieprzona, turystyczna destynacja... A jak tam dojechac? Frajda jest juz odnalezienie takiego miejsca. Wiec, to juz zostawiam samym zainteresowanym...
niedziela, 27 lipca 2014
destynacja...( ??? )
Off the beaten track. Z dala od uczeszczanych szlakow. W ten wlasnie sposob od wielu lat najczesciej spedzam wakacje. Tominio, Torla, Huesca, Skive, Torridon, Peneda Geres, St Suzanne... Wymienilem tylko kilka miejsc, prawdziwych turystycznych perelek. Takich, w ktorych najczesciej nie spotykam turystow. Sa jeszcze takie miejsca w Europie. I to niemalo. Mowie Wam... Slyszalem, ze w Polsce "kariere" i to zawrotna robi slowo, "destynacja". Slowo jak slowo, mnie od zawsze kojarzy sie z przeznaczeniem. Ale moim znajomym, szczegolnie tym mlodszym, juz niekoniecznie. Wezmy Algarve, na przyklad. To nie jest juz tylko region lezacy na poludniu` Portugali. To jest teraz "turystyczna destynacja". Wlosy deba na glowie staja. .. Tak wiec od jakiegos czasu destynacje, te geograficzne, staram sie omijac. Od przeznaczenia nie uciekne...Co ma byc, to bedzie. ... Lecz mialem pisac o miejscach rzadziej odwiedzanych przez turystow, nawet tych bardziej wytrawnych. Peneda-Geres to pasmo gorskie i park narodowy w polnocno-zachodniej Portugali. Jest to jedyny narodowy park w tym pieknym kraju. Napisalem o turystach troszeczke przekornie, bowiem bedac w Peneda-Geres, nie spotkalem na szlakach nikogo !! Tylko stada krow ( zupelnie niepodobnych do naszych) i niewielu miejscowych, ktorzy jeszcze ostali sie w kilku wioskach polozonych u podnoza gor. Ludzie pogranicza. Wszedzie tacy sami. Twardzi. Surowi, na pierwszy rzut oka. Ni to potrugalczycy, ni to hiszpanie.. Ludzie gor. Po prostu. W jednej z wiosek, wszyscy, kobiety i mezczyzni ubrani byli na czarno. Kobiety moze bardziej, bo mezczyzni mieli na sobie biale, by nie powiedziec snieznobiale koszule. I czarne czapki lub kapelusze. Jak ze starych wloskich filmow. Dla nich normalka, a dla mnie byl to jakis nierzeczywisty swiat. Piekny swiat. We wsi byl jeden bar. Otworzyli go specjalnie dla nas. I pilem tam najlepsza kawe na swiecie. A pilem juz w kilku miejscach.. Mowie Wam... na dodatek kawa kosztowala 50 czy 60 eurocentow, czyli cos okolo 2 zlotych. Hmm, i jakos im sie oplaca.

Za 10 zlotych w Warszawie takiej kawy nie uswiadczysz.. W innej z wiosek w niedziele trafilismy na jakis, ichni festyn... Wioska. Festyn. Hmm.. To moze za duzo powiedzane. cale wies to kilka domow, a glowna atrakcja tej imprezy bylko wspolne gotowanie.... osmiornicy.. Tak, tak osmiornicy. W gorach polnocnej Portugalii. Smakowala niezle, to tak na marginesie. Same gory, inne od wszystkich znanych mi dotychczas. Popatrzcie na zdjecia. Najwieksze wrazenie, oprocz rozleglych widokow, zrobily na mnie, opuszczone wsie, juz wysoko ponad dolinami. Wlasciwie to bardziej niezamieszkale niz opuszczone. Pomiedzy kamiennnymi chatkami przechadzja sie stada krow. Bydlo, przez kilka miesiecy w roku jest puszczane zupelnie samopas. I lazi se po gorach, w te i nazad... Polecam ten region. Pojedzcie tam. Zanim stanie sie jakas kolejna, pieprzona, turystyczna destynacja... A jak tam dojechac? Frajda jest juz odnalezienie takiego miejsca. Wiec, to juz zostawiam samym zainteresowanym...
Za 10 zlotych w Warszawie takiej kawy nie uswiadczysz.. W innej z wiosek w niedziele trafilismy na jakis, ichni festyn... Wioska. Festyn. Hmm.. To moze za duzo powiedzane. cale wies to kilka domow, a glowna atrakcja tej imprezy bylko wspolne gotowanie.... osmiornicy.. Tak, tak osmiornicy. W gorach polnocnej Portugalii. Smakowala niezle, to tak na marginesie. Same gory, inne od wszystkich znanych mi dotychczas. Popatrzcie na zdjecia. Najwieksze wrazenie, oprocz rozleglych widokow, zrobily na mnie, opuszczone wsie, juz wysoko ponad dolinami. Wlasciwie to bardziej niezamieszkale niz opuszczone. Pomiedzy kamiennnymi chatkami przechadzja sie stada krow. Bydlo, przez kilka miesiecy w roku jest puszczane zupelnie samopas. I lazi se po gorach, w te i nazad... Polecam ten region. Pojedzcie tam. Zanim stanie sie jakas kolejna, pieprzona, turystyczna destynacja... A jak tam dojechac? Frajda jest juz odnalezienie takiego miejsca. Wiec, to juz zostawiam samym zainteresowanym...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz